listopada 02, 2018
marca 13, 2018
'Lady Bird' (recenzja)
Lady Bird, to film w reżyserii Grety Gerwig o trudnym okresie dorastania, skomplikowanych relacjach matki z córką, a także o lęku przed samotnością. Opowiada historię Christine McPherson, która nie chce być utożsamiana ze swoimi imieniem i nazwiskiem, przedstawia się jako tytułowa Lady Bird, dodając, że to imię, które jest dane przez nią samą (w moim odczuciu jest to pewien symbol - wymyślone imię jest formą buntu, powrót do prawdziwego nazwiska, krokiem ku dojrzałości). Jest trudną do poskromienia nastolatką, z artystyczną duszą i niebywałą wrażliwością. Poznajemy ją w trzeciej klasie katolickiej szkoły średniej w Sacramento. Widz od pierwszych minut filmu wie,że bohaterka nienawidzi mieściny, w której mieszka. Niechęć z czasem przerodzi się w nostalgię za dawnym znajomym otoczeniem. Mówi się, że historia przedstawiona w filmie wiele czerpie z biografii Grety Gerwig, która urodziła się w Sacramento w Kalifornii, która także pragnęła się wyrwać z małej mieściny do wielkiego miasta - Nowego Jorku, by tam studiować sztuki wyzwolone i odnaleźć siebie w specyficznym wyglądzie.
Christine (Saorise Ronan) ma przyjaciółkę Julie (Beanie Feldstein), która ma spore problemy z nadwagą, jednak jest od niej dużo lepsza w przedmiotach ścisłych, potem okazuje się,że mimo wewnętrznego artyzmu Lady Bird, to Julia radzi sobie lepiej w przesłuchaniach do koła teatralnego i dostaje główną rolę. Christine zaś śpiewa jedynie w chórkach. Mimo to główna bohaterka się nie zraża, wszakże poznaje w kole swoją pierwszą miłość Dannego (Lucas Hedges), który jak sam mówi zbyt bardzo ją szanuje, by dotknąć jej piersi. Prawdziwe powody tak szlachetnego postępowania są jednak o wiele bardziej skomplikowane. W filmie poznajemy też drugi obiekt westchnień Lady Bird Kyle'a (Timothee Chalamet), dla którego wiele poświęci, a mimo to okaże się nie wart świeczki.
Ciekawą postacią w filmie jest także matka bohaterki, pielęgniarka, która musi pracować na dwie zmiany, ponieważ ojciec Christine stracił pracę i podupadł psychicznie. Boryka się tym samym z problemami finansowymi i strachem przed przyszłością. Pragnie dla córki jak najlepiej, a mimo to nie potrafi tego okazać. Christine zaś pragnie zadowolić swoją matkę i jednocześnie być w zgodzie ze swoimi marzeniami, co staje się nie lada wyzwaniem.
Oprócz poważnych treści, które zechciała przekazać nam reżyserka, nie brak także chwil komediowych. Jedną z moim ulubionych scen (właściwie jest to pierwsza scena w tym filmie) zaczyna się od łez. Matka z córką słuchając audiobooka powieści Grona gniewu, wracając do domu z wycieczki do college'u, płaczą nad wzruszającym, ostatnim zdaniem książki. Wspólna chwila literackiego katharsis, szybko jednak przeradza się w kłótnię, którą przerywa... no właśnie. Tego się dowiecie, gdy obejrzycie film. :)
Już podsumowując - uważam,że scenariusz został świetnie napisany, jest pełen emocjonujących słów i jednocześnie bliskich nam, potocznych, które mogę zostać wypowiedziane przez każdego z nas. Chciałabym opisać o wiele więcej, zacytować wszystkie żarty, które rozbawiły mnie do łez, opowiedzieć o smutnym księdzu i trenerze piłkarskim, o opłatkach komunijnych i posiadłościach Sacramento. Nie mogę jednak tego uczynić, wszakże miała to być recenzja, a nie spoiler. :)
marca 04, 2018
Krótka historia ludzkości
Dziś chciałabym napisać kilka słów na temat, dość popularnej ostatnio książki pt. Sapiens. Od zwierząt do bogów, w której autor, Yuval Noah Harari, opowiada nam losy ludzkości w zupełnie inny sposób niż to było dotychczas. Zwraca uwagę na to, iż zdominowaliśmy inne, mniej silne gatunki małp człekokształtnych i prawdopodobnie je wytępiliśmy. Co gorsza, odrzuciliśmy głębszą refleksję nad historią innych gatunków, a nasza opowieść zdominowana jest przez pryzmat losów homo sapiens. Zdaniem autora jednak, nasze dzieje, szczególnie w początkowej fazie rozwoju, są jedynie malutkim wycinkiem historii.
Możemy się zastanawiać, czy możliwa jest opowiedzenie historii ludzkości poprzez książkę, która ma jedynie 500 stron. Wydaje się to wątpliwe i uwierzcie, również byłam sceptyczna. Jednak po refleksji nad tą publikacją, dotarło do mnie,że autor chciał poprzez pewne zagadnienia wzbogacić naszą wiedzą, a także skłonić do refleksji o naszym gatunku.
Autor pokusił się o prezentację losów człowieka poprzez szeroko rozumiane rewolucje (nie będę tutaj wchodzić w ten termin zbyt szeroko, etymologia tego słowa, to temat na osobny artykuł). Wyróżnił rewolucję poznawczą, agrarną i naukową. Rewolucja poznawcza oczywiście wiązała się z rozwojem ludzkości w początkowej fazie, a także rozprzestrzenieniem się naszego gatunku po całej planecie. Rewolucja agrarna spowodowała,że przestaliśmy być wędrowcami, zdecydowaliśmy się na osiedlenie, uprawę roli i walkę z żywiołami (powodziami, suszami itp.) Harari uważa jednak,że taki sposób na życie nie do końca był dobry. Jego zdaniem człowiek dał zniewolić się zbożu, o które musiał dbać, a nasza dieta stała się mniej urozmaicona. Rewolucja naukowa zaś zainicjowała rewolucję przemysłową, która w konsekwencji zainicjowała rewolucję informatyczną i biotechnologiczną, która ma oznaczać nasz koniec, ponieważ człowiek zostanie zastąpiony nieśmiertelnymi cyborgami. Jak widzicie, nie można odmówić autorowi ciekawego podejścia do tematu.
We wspomniane rewolucje wplecione zostały inne doniosłe wydarzenia z historii ludzkości. Przede wszystkim rozwój języka, myślenie abstrakcyjne, współpraca między jednostkami, plotkowanie, wykształcenie się systemów religijnych, kapitalizm.
Musze przyznać,że Harari porusza się po tych rozległych i skomplikowanych sprawach w sposób, który jest wciągający i pouczający. Mówi nam,że nasz gatunek oddalił swoją intymną symbiozę z przyrodą i zmierza w kierunku chciwości i wyobcowania, a rewolucja rolnicza była największym oszustwem w historii. Sądzi także,że ludzkie emocje i pragnienia nie zostały dotknięte żadną z tych rewolucji. Nasze nawyki żywieniowe, konflikty, seksualność korzeniami sięgają do czasów zbieraczy-łowców. Dziś możemy mieszkać w wysokich apartamentach z przepełnionymi lodówkami, ale nasze DNA nadal myśli, że jesteśmy w sawannie. Stan naszego szczęścia nie jest zależny od pieniędzy, które posiadamy. Ludzkie w głębi serca dążą do czegoś innego. Harari sugeruje,że nasze czasy są trudniejsze niż te 15 000 lat temu właśnie przez pościg za pieniędzmi, które są potrzebne bo tak to sobie ludzkość kiedyś wymyśliła.
Łatwo dać się uwieść sposobowi, w jaki Harari konstruuje swoje wnioski, uważam jednak,że często jego tezy są zbyt lekkomyślne wobec związków przyczynowo-skutkowych, przykładem jest przedstawienie skutków bitwy pod Navarino. Mimo śmiałej tezy autora - Grecja nie stała się wolnym krajem (można o tym przeczytać chociażby na wikipedii).
Mimo wszystko, książka zrobiła na mnie spore wrażenie. Dzięki niej zaczęłam się szerzej zastanawiać nad ludzkością.
Mając tak olbrzymią wiedzę i władzę nad planetą, co chcemy z nią uczynić i co osiągnąć?
lutego 23, 2018
"Liryczni poeci mają zwykle, jak wiedział, zimne serca" czyli cząstka Czesława Miłosza na scenie teatralnej
Zrozumienie ludzkich emocji w obliczu tragedii nie jest łatwe, jednak czy staje się one prostsze, gdy zostaną przelane na papier? Można by rzec to zależy. Zależy od czego? Od własnych doświadczeń, siły empatii? Być może. Jednak czy faktycznie czujemy to samo w obliczu podobnych emocjonalno-egzystencjalnych klęsk?
Mimo, iż na sztuce Orfeusz i Eurydyka byłam na początku lutego, nadal targają mną skrajne emocje. Oczywiście motywem przewodnim, a właściwie budulcem całego przedstawienia był wiersz Czesława Miłosza o tym samym tytule, który napisał po śmierci swojej żony Carol. Na stronie Teatru Ósmego Dnia (bo tam właśnie odbywała się sztuka) czytamy,że spektakl jest wypowiedzią trzech poznańskich twórców: Janusza
Stolarskiego (reżyser i aktor), Tomasza Jarosza (videomaker) i Patryka
Lichoty (kompozytor i muzyk). Każdy z nich próbuje rozwikłać tajemnice,
odpowiedzieć na pytania, które odnalazł w poemacie Miłosza. Wizje
artystów tworzących spektakl wzajemnie się przenikają i uzupełniają.
Posługując się językiem właściwym poezji – językiem metafory,
niedopowiedzenia, myślowego skrótu, twórcy chcą pobudzić wyobraźnię
widzów i sprowokować ich do stawiania własnych pytań i dawania własnych
odpowiedzi. To spektakl multimedialny, w którym używając nowoczesnych
środków artystycznego wyrazu, bliskich i zrozumiałych współczesnemu
odbiorcy, autorzy próbują zmierzyć się z tym co ukryte w micie,
odwieczne i uniwersalne – z tajemnicą ludzkiej egzystencji, z którą od
wieków mocują się poeci i filozofowie.
W moim odczuciu spektakl był jedną wielką emocją, z którą momentami nie potrafiłam sobie poradzić. Na scenie obecny był jeden aktor, który przez cały ten czas nie wypowiedział ani jednego słowa, odgrywał swoistą pantomimę bogatą w ruch, gest, mimikę, w tle zaś wybrzmiewały wersy wiersza Czesława Miłosza. Wszystko to, w połączeniu z multimediami w postaci nagrań i migawek zdjęć tworzyło niebywały, smutny nastrój. Specyfika przekazu wyryła się w mojej pamięci i myślę,że długo w niej zostanie.
Co do samego wiersza - trudno poddawać go analizie, wszakże jest to intymne wyznanie poety, z którym nie sposób dyskutować. Każdy przeżywa tragedie na swój sposób. Czesław Miłosz przedstawił nam swój obraz rozpaczy, nawiązując do starożytnego mitu, uświadamiając nam,że za nim bądź też Orfeuszem tak naprawdę nigdy nie było Eurydyki, bo i też nie mogło jej być. Została jedynie rozpacz.
lutego 22, 2018
Promujbloga.pl - Nasz pierwszy krok, aby zdobyć czytelników
Jak wiemy, prowadzenie bloga nie należy do najłatwiejszych rzeczy, szczególnie, kiedy się zaczyna. Pierwszą obawą jaka się w nas rodzi jest strach przed brakiem czytelników. Oczywiście chcemy się uzewnętrzniać dla siebie samych, ale jeśli decydujemy się już na założenie bloga, oczekujemy jednak,że ktoś odniesie się do naszych wynurzeń i doceni to, co w pocie czoła tworzymy. Nie zawsze jednak tak jest. Porad na temat promocji bloga zawsze jest mnóstwo. Nie mamy jednak czasu na siedzenie przed komputerem 24/7 i promowanie bloga przez cały czas, wszakże życie prywatne jest też bardzo ważne, a właściwie ważniejsze.
Dlatego dziś chciałabym Wam zaproponować świetny sposób na promocję swojego bloga, który zdecydowanie zaoszczędzi nas czas, a pozwoli na zwiększenie oglądalności naszej strony, zwiększy czytelników i zainicjuje komentowanie naszych postów, o ile wpiszemy się w tematykę oglądających nasze miejsce w sieci.
Jest to strona internetowa promujbloga.pl. Wszakże zarejestrowałam się na niej niedawno, jednak zauważyłam, że moje statystyki zaczynają stopniowo coraz bardziej wzrastać, co uważam za duży plus. Wierzę,że są osoby, które czytają mojego bloga, mimo iż go nie komentują (uświadomił mi to ostatni mail).
Dzięki rejestracji wasze treści będą wyświetlane w serwisie i trafią do wszystkich użytkowników, ponieważ serwis rozdzielił na poszczególne kategorie blogi. Dzięki temu mamy szanse na zainteresowanie się treściami, których normalnie byśmy nie poszukiwali, a tak, wszystko mamy na talerzu!
Przekonałam? To teraz nie trać ani chwili i załóż konto! :)